- Załoga odmówiła postawienia choćby stopy na lodowcu gdyż było to uznane zbyt niebezpiecznym.
- Pogoda była tak zimna, że zdjęcie kaptura choćby na minutę kończyło się odmrożeniem. Kaptury chłopaków były zdjęte podczas całego klipu.
- Nakręcono 39 godzin filmu. Użyto 5 minut akcji zwolnionego tempa i około 1, 59 materiału filmowego.
- Był kręcony z helikoptera przez amatorów, ze względu na niebezpieczny stanu góry lodowej.
- Czarne linie, które widzicie w teledysku to gigantyczne szczeliny w lodzie. Tysiące innych są niewidoczne. Lodowiec pękał pod ich stopami.
- Jeśli przyjrzysz się dokładnie, w pewnej części teledysku możesz dostrzec baseny w lodowcach. Są wynikiem jego topnienia.
- W pewnym momencie Jared poślizgnął się i zaczął zjeżdżać w dół po śliskim zboczu. Uratował się jakieś 20 stóp przed spadnięciem z klifu.
- Planowanie zajęło prawie rok, kręcenie prawie tydzień, a montaż 6 miesięcy.
- Jared reżyserował, montował i częściowo płacił za klip. Montował go w trzech różnych krajach podczas kręcenia 'Mr. Nobody'.
- Oryginalny pomysł dotyczył kręcenia na Antarktydzie, a ekipa chciała kręcić na zielonym ekranie. Jared odmówił i wybrał Grenlandię (nie użyto żadnego zielonego ekranu).
- Zespół sam musiał nosić swój sprzęt z i do helikoptera. W scenie z flagami, helikopter wywołał tak silny wiatr, że perkusja Shannona odleciała 30 stóp dalej.
- Użyto 192 rodzajów ubezpieczeń.
- Było na tyle niebezpiecznie, że załoga helikoptera zapowiedziała, iż jeśli nie wrócą o określonym czasie - odlecą bez nich. Chłopaki musieliby wtedy nocować na lodowcu.
- Gdy Jared otrzymał taśmy do montażu, firma dała mu złą maszynę do odtwarzania. Musiał zapłacić tysiące dolarów (swoich!) by wypożyczyć pasująca maszynę.
- Za każdy funt emisji węgla, zakupili zielony znaczek dla zrównoważenia zniszczenia środowiska.
- Każdy grosz z działań klipu przeznaczony jest dla fundacji NRDC.
Jeśli kręcenie mogło zapewnić jakieś sporadyczne momenty strachu, były one zupełnie zaćmione przez otoczenie, nawiązując do tego, co mówi Leto. „Był moment, w którym stałem na szczycie lodowego klifu i rozejrzałem się. Słońce w pewnym sensie szczytowało nad chmurami, niebo wyglądało jakby właśnie się zapaliło, to jedna z najpiękniejszych scen jakich kiedykolwiek byłem świadkiem,” wspomina Leto. „A z wody wyskoczył gigantyczny wieloryb i wpadł z powrotem do oceanu. Ten moment miał w sobie coś takiego, że nigdy,przenigdy o nim nie zapomnę, a tego typu rzeczy wydarzyły się tylko kilka razy, kiedy byłeś po prostu pod takim wrażeniem piękna i majestatu tego otoczenia i jak wyjątkowe i delikatne ono jest. Co za to byłby za wstyd, gdybyśmy nie mogli jakoś go chronić.”
Inicjatywą wycieczki zespołu było ocalenie Arktycznego ekosystemu. „Muszę wyjaśnić, że nie jesteśmy ekspertami ani naukowcami oczywiście, dbający o środowisko rewolucjoniści, nie jesteśmy idealni, też jesteśmy winni i nieodpowiedzialni.” Ale dodaje, „Chcieliśmy zacząć dokształcać się, żeby, pewnym sensie wyruszyć w tą podróż, żeby zrozumieć problem i móc stać się częścią jego rozwiązania.”
Rzeczywiście zdobyli wiele doświadczeń nawet przez sam pobyt tam. „Kiedy możesz tam pójść, dotknąć tego świata, tego zagrożonego środowiska, to jest piękne i wspaniałe i możesz poznać kulturę i ludzi, którzy tam żyją. Wtedy naprawdę rozumiesz, że w ogóle mogłeś nigdy nie odwiedzić tego miejsca,” mówi Leto.